Ostatnio co rusz potykam się w sieci o reklamy szkoleń „przygotowujących do egzaminu” Professional Scrum Master I. Być może istniały od zawsze, a ja ich nie dostrzegałem. Niewykluczone zresztą, że marginalne kiedyś zjawisko nagle spotęgowało i już nie sposób uniknąć zetknięcia się z nim. Dziś znajomości Scruma oczekują od pracowników liczne firmy rodzime i te inwestujące w Polsce, a popularność metody w kraju rośnie z roku na rok. To przekłada się nie tyle na pęd ku wiedzy o Scrumie, ile na wzrost popularności związanych z metodą certyfikatów. To zaś napędza klientów na szkolenia „przygotowujące do…”.

PSM I

Z różnych powodów, w które nie będę się teraz zagłębiał, na rynku polskim królują certyfikaty przyznawane przez Scrum.org – organizację założoną przez jednego z twórców metody, Kena Schwabera. Najbardziej popularnym jest wspomniany powyżej Professional Scrum Master I (PSM I). Aby go uzyskać, trzeba rozumieć podstawy metody Scrum i jej definicję, spisaną w Scrum Guide. Nie trzeba posiadać doświadczenia związanego ze stosowaniem Scruma, wystarczy otwarty umysł i czytanie (lub słuchanie) ze zrozumieniem. Oczywiście ma znaczenie, co czytamy i kogo słuchamy – o tym za moment.

Popularność metody i związanego z nią certyfikatu spowodowała, że od kandydatów na Scrum Masterów oczekuje się dziś posiadania co najmniej PSM I. Mile widziane jest zdanie egzaminu i uzyskanie certyfikatu przez inne osoby pracujące w Scrumie. I to, jak sądzę, przyniosło ze świata do Polski falę popularności szkoleń „przygotowujących do egzaminu”.

Scrum.org

Warto wiedzieć, że egzaminy i certyfikaty Scrum.org nie są związane z oferowanymi przez tę organizację szkoleniami. Inaczej mówiąc żadne ze szkoleń oznaczone marką Professional Scrum lub Professional Agile nie zostało pomyślane ani przygotowane po to, by przygotować wyłącznie do zdawania egzaminu. Często uczestnicy szkoleń są zdziwieni, że jako Professional Scrum Trainer (PST) akredytowany przez Scrum.org, nie znam pytań egzaminacyjnych. Cierpliwie wyjaśniam: moją rolą jest nauczyć metody i przygotować do pracy w niej, a jeśli zrobię to dobrze, zdanie egzaminu będzie formalnością.

Dlatego szkolenie Professional Scrum Master, mimo zbieżności nazw z certyfikatem PSM I, ma za zadanie dostarczyć wiedzy o metodzie przyszłym (lub początkującym) Scrum Masterom. Uczestnicy otrzymują voucher na egzamin PSM I, ponieważ pozwala to im sprawdzić, w jakim stopniu rozumieją metodę. Można powiedzieć, że uzyskanie certyfikatu jest nagrodą za chęć uczenia się, a nie celem samym w sobie.

Często przy tym mówi się, że szkolenie Professional Scrum Master jest „certyfikowane” – choć wydaje się, że lepiej byłoby mówić o akredytacji tych szkoleń. Wyłącznie trenerzy, którzy przeszli wymagający proces sprawdzenia kwalifikacji przez Scrum.org i posiadają stosowną licencję (PST), mogą w imieniu firmy prowadzić jej kursy. Uczestnikom daje to gwarancję, że uczą się od osoby, której wiedzę i doświadczenie zostało zweryfikowane przez ekspertów pracujących z jednym z twórców Scruma.

Dowodem na to, że szkolenia i certyfikaty to zupełnie różne produkty Scrum.org jest fakt, że każdy może bez ograniczeń, niezależnie od tego, czy uczestniczył w jakimkolwiek szkoleniu, kupić voucher egzaminacyjny. Po przeczytaniu Scrum Guide i kilku dobrych książek da się egzamin zdać. Można, ale nie znaczy, że będzie to łatwe.

Wartość certyfikatu PSM I

Popularność PSM I (i innych certyfikatów Scrum.org) nie wzięła się znikąd. Zdanie egzaminu wymaga odpowiedzi w krótkim czasie na dużą liczbę pytań (w przypadku PSM I to godzina i 80 pytań). Pytania nie są trywialne i w pewnym sensie skonstruowane celowo tak, by wyłapać błędne rozumienie metody. Za mało jest czasu na to, by posiłkować się literaturą lub wyszukiwać odpowiedzi w Internecie. Aby zdać, trzeba uzyskać minimum 85% punktów (a od kandydatów na PST wymaga się więcej).

To wszystko powoduje, że można w miarę bezpiecznie przyjąć, iż posiadacz certyfikatu ma wiedzę wymaganą do jego zdania. Taki zresztą był cel Scrum.org – stworzyć egzaminy i certyfikaty, które naprawdę o czymś świadczą: potwierdzają posiadanie wiedzy. Sama wiedza, bez doświadczenia, to często za mało, ale zrozumienie metody daje szansę na jej właściwe użycie.

Nauka Scruma, czy przygotowanie do zdawania egzaminu?

I tu dochodzimy do „szkoleń przygotowujących do…”. Bez trudu można się domyślić, że nie mogą ich prowadzić trenerzy akredytowani przez Scrum.org – byłoby to naruszeniem warunków licencji, jaką posiadają, ale też byłoby skrajnie sprzeczne z modelem funkcjonowania tak szkoleń, jak i certyfikatów tej firmy.

Stąd wniosek pierwszy: jeśli ktoś organizuje takie szkolenia, na pewno nie reprezentuje Scrum.org. Nie może też legalnie sugerować, że ma z tą firmą coś wspólnego. Niestety wiele z tych „szkoleń przygotowujących do…” mniej lub bardziej udatnie przedstawianych jest jako kursy akredytowane, okraszają je reklamy logotypami PSM I i Scrum.org… Pozostawiam własnemu osądowi czytelników, ile warte jest uczenie się od kogoś, kto wprowadza swych klientów w błąd.

Szkolenia akredytowane Scrum.org nie należą do najtańszych na rynku – to fakt. Na cenę składa się wysoka jakość materiałów, sal szkoleniowych w przypadku kursów stacjonarnych, procesu obsługi (który musi być profesjonalny), ale przede wszystkim wynika ona z tego, jaki jest sam produkt (szkolenie) i kim są trenerzy. PST nie zostaje się po przeczytaniu dwóch książek i wysłuchaniu paru podcastów, a praca ekspertów ma swoją cenę. Szkolenia są nieustannie udoskonalane przez Scrum.org, który grupuje ekspertów, a nie ludzi bez kompetencji pracujących za parę groszy. Ba – sam egzamin (jego przygotowanie, uaktualnianie pytań etc.) to też praca, wymagająca wiedzy i ekspertów. Dlatego to musi kosztować, po prostu.

Stąd wniosek drugi: skoro produkt wysokiej jakości wymaga wykwalifikowanych trenerów i nie należy do najtańszych – co warte są te szkolenia, sprzedawane najczęściej sporo taniej niż kursy PSM? Kim są prowadzący i skąd czerpią wiedzę o Scrumie, przekazywaną uczestnikom szkolenia? Skąd wiedzieć, że nie uczą głupot?

Trenerzy bez certyfikatów

Wydawać by się mogło, że absolutnym minimum (taką „oczywistą oczywistością”) jest posiadanie przez prowadzących „szkolenie przygotowujące do…” certyfikatów, do których pozyskania przygotowują uczestników. Tymczasem… no, właśnie. Zachęcam do sprawdzenia, czy tak jest w istocie i zadania paru trudnych pytań organizatorom. Bo niestety wielu z nich „przygotowuje do” egzaminu PSM I samemu nie posiadając tego certyfikatu.

Warto wspomnieć, że aby poprowadzić szkolenie PSM jako akredytowany trener PST, trzeba zdać nie tylko PSM I (na 95% zamiast minimalnego 85%), ale również PSM II i PSM III (teraz wymagane jest po prostu zdanie tych egzaminów, kiedyś trzeba było uzyskać odpowiednio 90% i 95%). W istocie jest to cały proces akredytacji, który sprawdzić ma nie samą wiedzę, ale też umiejętność jej przekazywania i spójność tej wiedzy z tym, czego uczą inni trenerzy. Dzięki temu jednego można być pewnym: PST nie będzie opowiadał o Scrumie głupot.

Kto piłuje gałąź, na której siedzi…

Nie wiem, co powoduje osobami, które decydują się na oferowanie „szkoleń przygotowujących do…” Chęć zysku? Niespełniona ambicja? Przekonanie, że świetnie znają Scruma? W tym ostatnim przypadku może warto byłoby zainwestować czas i wysiłek w zostanie PST?

Nie rozumiem też uczestników takich szkoleń. Jeśli chcą się nauczyć Scruma i dobrze go używać, powinni omijać te kursy szerokim łukiem, a jeśli nie mogą pozwolić sobie na akredytowane szkolenie, lepiej zainwestować pieniądze w książki. Można też czerpać wiedzę ze spotkań społeczności Agile, a wielu PST (na przykład ja) chętnie udzieli rad i wyjaśnień, jeśli się z nimi skontaktować.

Możliwe, że chodzi rzeczywiście tylko o certyfikat zdobyty minimalnym wysiłkiem. Tu w sukurs przychodzą nie tylko szkolenia, o jakich piszę, ale gotowe zestawy pytań – rzekomo egzaminacyjnych – wraz z odpowiedziami. O ile szkolenia „przygotowujące do…” niekoniecznie dadzą dobre zrozumienie Scruma, wciąż są lepszym rozwiązaniem niż owe gotowe pytania i odpowiedzi, które najczęściej są nieaktualne, zawierają błędne rozwiązania, i których użycie jest zwyczajnym oszustwem.

Istnieją osoby, które chcą łatwo (albo łatwiej) uzyskać wartościowy certyfikat – i na pozór wydaje się to sensowne. Tyle że wartość certyfikatów Scrum.org wynika właśnie z tego, że nie da się ich uzyskać bez posiadania wiedzy niezbędnej do zdania egzaminu (choć, jak wiadomo, nie ma idealnych rozwiązań odpornych na cwaniactwo). Im skuteczniej ludzie będą w nieuczciwy sposób zdobywać certyfikaty, tym mniej będą one warte. Mam nadzieję, że to nie nastąpi i wiem, że Scrum.org walczy ze zjawiskiem jak może. Chętnych odsyłam do prześledzenia historii różnych certyfikatów i tego, co doprowadziło do ich deprecjacji.

Reality check

Dziwi mnie też chęć pozyskania certyfikatu w ten sposób po to, by podnieść swoją wartość na rynku pracy. Oczywiście można przyjąć, że w wielu firmach Scrum funkcjonuje jedynie w warstwie werbalnej, jako deklaracja „stosujemy Scruma”, podczas gdy to, co dzieje się tam naprawdę, nic z metodą wspólnego nie ma. W takich miejscach faktycznie może nie mieć znaczenia, czy ktoś jest zaledwie posiadaczem certyfikatu, czy naprawdę ma wiedzę, której posiadanie certyfikat ten potwierdza.

Co stanie się w sytuacji, gdy od posiadacza certyfikatu wymagać się zacznie użycia tej rzekomo posiadanej wiedzy?

Wyobraźmy sobie „kurs przygotowujący do prowadzenia ciężarówek z naczepą”, który – aby było taniej – przygotowuje wyłącznie do zdania egzaminu na prawo jazdy kategorii C+E i do niczego więcej. Inaczej mówiąc, kurs pokazuje, jak uzyskać prawo jazdy, a nie uczy, jak ciągnik z naczepą prowadzić w różnych sytuacjach, jakie mogą zdarzyć się na drodze. Uczestnik szkolenia może i zda egzamin, po czym pracodawca zatrudni go, posadzi w kabinie ciągnika siodłowego i… No, właśnie.

A teraz wyobraźmy sobie inny kurs: prowadzony przez doświadczonych instruktorów, którzy przygotowują uczestników do prowadzenia ciężarówek z naczepami, i których umiejętności potwierdza zrzeszenie kierowców TIR (nie wiem, czy takie istnieje, ale przyjmijmy, że tak). Ukończenie kursu – zaprojektowanego tak, by nauczyć, a nie by jedynie ułatwić zdanie egzaminu – daje dużą szansę uzyskania prawa jazdy C+E i poradzenia sobie w przyszłej pracy.

Wolny wybór

Każdy, co oczywiste, musi wybrać produkt, za który chce zapłacić. Nie będę tu usilnie namawiał do korzystania wyłącznie z akredytowanych szkoleń, bo wiem, że nie każdy ma taką możliwość. Niemniej jednak zachęcam do dociekliwości przy wyborze kursów, które do pracy w Scrumie mają przygotować. Jeśli ktoś potrzebuje podpowiedzi – proszę o kontakt, postaram się pomóc.